Chords for Słoń - [06/17] - Butterfly | Prod. Brainfreezer
Tempo:
84.9 bpm
Chords used:
G
C
C#
Cm
F
Tuning:Standard Tuning (EADGBE)Capo:+0fret
Start Jamming...
[N]
[C#] Kobietę zobaczył jadący do szkoły młody chłopak
Z [D] bezpiecznej odległości kilka razy ją zawołał był
[E] Późny listopad, szósta rano, środek pola
A ona po prostu stoi tam, całkowicie [F#] goła
Wioska przy [G] granicy, gdzieś za zieloną górą
Gdzie byś nie był o [D#] tej porze roku, wszędzie jest [F] ponuro
Młodziak nie myśląc długo zadzwonił, bo sto [G] dwanaście
Mówiąc, że [C] staruszka w polu wygląda strasznie
[C#m] Zebrali się kapie, kiedy podjechał patrol
Takie cuda w [C#] okolicy raczej zdarzają się [C] rzadko
Jest wariatką, rzucił szczyl z [Cm] pryszczatą gębą
Ciotka ma Alzheimera, robi takie rzeczy często
Młodszy policjant przełknął [F] ślinę, czuł niepokój
Mimo [Cm] zimy po plecach spłynęła mu kropla potu
Co tu robi pani [C] w polu?
zapytał starszy rangą
Próbując ukryć fakt, że też przeleciał strachko
Stała po prostu [C#] patrząc, oczy pokryte bielmem wyraz
Twarzy jakby nie wiem ile musiała [F] przecierpieć
Chuda niczym więzień w hitlerowskich [C] obozów
Białe lico kontrastują usta sine od mrozu
Garściwych włosów, skóra cienka jak werbel
Policjant chciał położyć jej na ramieniu rękę
Na co [Cm] odpowiedziała przeraźliwie zdartym jękiem
I [Fm] zasłaniając się ze strachu opróżniła [C#] pęcherz
Ekipa w karetce też nie miała lekko [F#] uspokajający zastrzyk
W końcu uśpił ją jak [C] dziecko, ona chyba przeszła piekło
Powiedział ratownik jej, zmęczone [F#] ciało było obrazem [Cm] katorgi
Jak pomnik leżała, tak nieruchoma [G] blada
Dyżurujący lekarz od razu zaczął ją [F] padać
I zamarł, bo jej wygląd i wycieńczenie [C] ciała
Maskowały, że ma trzy dekady
Dramat, [C#m] lewa ręka złamana, źle zrośnięta kość
I te oczy całe w mgle jakby pokrywał je [F] wosk
Najwyraźniej ktoś [G] kobiecie sprawił ciężką chłostę
Perforacja jelit [C] poranione, drogi rodne
Bezbronna jak niemowlę, śpi na łóżku pod [G] ścianą
Policjanci próbowali ustalić jej tożsamość
Na próżno jej szukano w bazie zaginionych osób
Bo pomimo wielu starań nie było żadnego [C#] tropu
Lekarz dał protokół, [G#] z dokładnych oględzi
Zauważył mały znak na nadkarku
Prawe [C] ręki, jakieś kropki, [G] kreski
Jak szrama albo symbol, cóż na wzór glemiennych
Z karyfikacji robiony w [Cm] igło
Przyglądał się blizną, [G] róz mroźny lęk
Nigdy w swej karierze nie miał podobnej [F] pacjentki
Wyrwano jej trzy [Gm] zęby, a na karku miała z nami
Wielkości pięciozłotówki, [C#] keloidową ranę
Leży na oddziale ponad [G#] dwa i pół tygodnia
Karmiona [Cm] dożylnie na wyciszających środkach
Nie powiedziała [G] słowa, nie było z nią kontaktu
Czasem tylko jęki nasilały się do [C] wrzasków
W takim wypadku trzeba przywieźć ją gdzie indziej
Kobieta wymagała [F] obserwacji psychiatrycznej
Z nieznanym [G] nazwiskiem, tak zwany pacjent endym
Trauma jest też raną, ale sięga znacznie [C#] głębiej
Ponure miejsce, psychiatryczny szpital, lata [C] osiemdziesiąte
W powietrzu czuć do dzisiaj, na szybach warstwa [G] brudu
Na ścianach lamperia mówią, że sam NFZ
O tym miejscu nie [C] pamięta
Zamknięta społeczność, trzymetrowa brama
Odizolowani [Gm] ludzie od zewnętrznego świata
W oknach krata, na niebie ślina twarz księżyca
W środku [G#m] depresja urojenia i [C#m] nerwica
Jechała przez szpital, wciąż [D] blada jak duch
Obraz beznadziei, ślina kapała jej z ust
Na dwóch łóżkach [Cm] obok niej dwa podobne przypadki
Zapomniane [D#] dusze w stanie głębokiej [C] apatii
Po kilku dniach trafił do niej młody wikary
Wszyscy go tutaj [Fm] lubili, był pogodny, rodeśmiany
Ale kiedy wszedł do [G] sali, spoważniał i zamilł
Bo kobieta była żywym, z oprzeczeniem [C#] wiary
Widział ludzi [G#] starych, był teraz świadkiem [C#] śmierci
Choroby zaniedbania, znał wikę skrajnej [Fm] mędzy
Ale wiesz mi, jej [G] oblicze zaparło mu dech w [C] piersi
Miał wrażenie, że dziewczyna każdym gramem ciała cierpi
A tym ci [G] plotkują, że trzeba ją mieć na oku
Mówi za księdza starsza pani w [C] szlafroku
Stała w rogu [G] pokoju, syfreniczka Maria
Podstarzała, [D] opuszczona przez najbliższych [F#] malarka
Przeszła gwiazdka, święta [G#] sercu raczej przykry
Tylko pani Maria [C] odwiedziła ją wikilię
Jesteś [G] motylkiem, gada głaszcząc ją po buzi
To nieprawda co mówią od pobliże, nie masz [Cm] duszy
Ktoś się dłużył, [G] minął mroźny styczeń
Jarzeniki świecą [G#] jak przykryte śniegiem z [G] niczerach
Po raz wikary przyszedł robiąc oczy po salach
Przyglądał się [D#] dziewczynie, myślał że świat [C#m] oszalał
Pracownicy szpitala też mówili mu nie raz
Że w jej obecności czują nieobiecany strach
Tak niszczona twarz, [D#] przerzedzone siwe [D] włosy
I te jęki [D#] przeszywające jak żądło [G] osy
W którejś nocy, w lutym kobieta dostała spask
Piła się niczym [Gm] pąż chcący się ukryć w piasku
W jej kaszu pojawił się gęsty czerwony [G] kolor
Trzeba wziąć ją do wojennickiego szpitala na oją
Obok niej pielęgnierz, drugi siedział za półki
W tej starej karetce sam czuł się w spółnie
Będzi liść z drapunkiem, ale co się [C] stało?
[G] Szczerze nie wiem, ktoś znalazł erkę, rozbił ją na drzewie
[Cm] Wypadków jest [G] wiele, ale w tym wypadku
Znaków zapytania więcej [C#] jest niż solidnych faktów
Wewnątrz ambulansu siedział tylko nieboszczyk
Przebity grubą gałęzią trup [C] kierowcy
W nocy było ślisko, ale nie w tym [G] problem
Policjant [D] znalazł feler związany z prądem
Coś prawdopodobnie [G] zawiesiło elektryczny układ
Lecz przy takiej [C] kraksie trudno jest dojść do źródła
Około dwóch dób [G#] trwało przeszukanie lasu
Sanitariuszki [F#] kobieta przesadli bez [C] śladu
Na miejscu wypadku [G] też nie było żadnych tropów
Zupełnie jakby się oboje rozpłynęli w mroku
[C] Ksiądz robiąc obód spojrzał na jej [C#] puste łóżko
Na zawsze zapamięta te oczy [D] ziejące pustką
Tej nocy [C#] nie mógł [C] usnąć, bo widział jak malarka
Śpiewając rysuje [C#] blizny dziewczyny na [C] kartkach
[F] [G]
[D#]
[C#] [C] [D#] [C#]
[C]
[C#] Kobietę zobaczył jadący do szkoły młody chłopak
Z [D] bezpiecznej odległości kilka razy ją zawołał był
[E] Późny listopad, szósta rano, środek pola
A ona po prostu stoi tam, całkowicie [F#] goła
Wioska przy [G] granicy, gdzieś za zieloną górą
Gdzie byś nie był o [D#] tej porze roku, wszędzie jest [F] ponuro
Młodziak nie myśląc długo zadzwonił, bo sto [G] dwanaście
Mówiąc, że [C] staruszka w polu wygląda strasznie
[C#m] Zebrali się kapie, kiedy podjechał patrol
Takie cuda w [C#] okolicy raczej zdarzają się [C] rzadko
Jest wariatką, rzucił szczyl z [Cm] pryszczatą gębą
Ciotka ma Alzheimera, robi takie rzeczy często
Młodszy policjant przełknął [F] ślinę, czuł niepokój
Mimo [Cm] zimy po plecach spłynęła mu kropla potu
Co tu robi pani [C] w polu?
zapytał starszy rangą
Próbując ukryć fakt, że też przeleciał strachko
Stała po prostu [C#] patrząc, oczy pokryte bielmem wyraz
Twarzy jakby nie wiem ile musiała [F] przecierpieć
Chuda niczym więzień w hitlerowskich [C] obozów
Białe lico kontrastują usta sine od mrozu
Garściwych włosów, skóra cienka jak werbel
Policjant chciał położyć jej na ramieniu rękę
Na co [Cm] odpowiedziała przeraźliwie zdartym jękiem
I [Fm] zasłaniając się ze strachu opróżniła [C#] pęcherz
Ekipa w karetce też nie miała lekko [F#] uspokajający zastrzyk
W końcu uśpił ją jak [C] dziecko, ona chyba przeszła piekło
Powiedział ratownik jej, zmęczone [F#] ciało było obrazem [Cm] katorgi
Jak pomnik leżała, tak nieruchoma [G] blada
Dyżurujący lekarz od razu zaczął ją [F] padać
I zamarł, bo jej wygląd i wycieńczenie [C] ciała
Maskowały, że ma trzy dekady
Dramat, [C#m] lewa ręka złamana, źle zrośnięta kość
I te oczy całe w mgle jakby pokrywał je [F] wosk
Najwyraźniej ktoś [G] kobiecie sprawił ciężką chłostę
Perforacja jelit [C] poranione, drogi rodne
Bezbronna jak niemowlę, śpi na łóżku pod [G] ścianą
Policjanci próbowali ustalić jej tożsamość
Na próżno jej szukano w bazie zaginionych osób
Bo pomimo wielu starań nie było żadnego [C#] tropu
Lekarz dał protokół, [G#] z dokładnych oględzi
Zauważył mały znak na nadkarku
Prawe [C] ręki, jakieś kropki, [G] kreski
Jak szrama albo symbol, cóż na wzór glemiennych
Z karyfikacji robiony w [Cm] igło
Przyglądał się blizną, [G] róz mroźny lęk
Nigdy w swej karierze nie miał podobnej [F] pacjentki
Wyrwano jej trzy [Gm] zęby, a na karku miała z nami
Wielkości pięciozłotówki, [C#] keloidową ranę
Leży na oddziale ponad [G#] dwa i pół tygodnia
Karmiona [Cm] dożylnie na wyciszających środkach
Nie powiedziała [G] słowa, nie było z nią kontaktu
Czasem tylko jęki nasilały się do [C] wrzasków
W takim wypadku trzeba przywieźć ją gdzie indziej
Kobieta wymagała [F] obserwacji psychiatrycznej
Z nieznanym [G] nazwiskiem, tak zwany pacjent endym
Trauma jest też raną, ale sięga znacznie [C#] głębiej
Ponure miejsce, psychiatryczny szpital, lata [C] osiemdziesiąte
W powietrzu czuć do dzisiaj, na szybach warstwa [G] brudu
Na ścianach lamperia mówią, że sam NFZ
O tym miejscu nie [C] pamięta
Zamknięta społeczność, trzymetrowa brama
Odizolowani [Gm] ludzie od zewnętrznego świata
W oknach krata, na niebie ślina twarz księżyca
W środku [G#m] depresja urojenia i [C#m] nerwica
Jechała przez szpital, wciąż [D] blada jak duch
Obraz beznadziei, ślina kapała jej z ust
Na dwóch łóżkach [Cm] obok niej dwa podobne przypadki
Zapomniane [D#] dusze w stanie głębokiej [C] apatii
Po kilku dniach trafił do niej młody wikary
Wszyscy go tutaj [Fm] lubili, był pogodny, rodeśmiany
Ale kiedy wszedł do [G] sali, spoważniał i zamilł
Bo kobieta była żywym, z oprzeczeniem [C#] wiary
Widział ludzi [G#] starych, był teraz świadkiem [C#] śmierci
Choroby zaniedbania, znał wikę skrajnej [Fm] mędzy
Ale wiesz mi, jej [G] oblicze zaparło mu dech w [C] piersi
Miał wrażenie, że dziewczyna każdym gramem ciała cierpi
A tym ci [G] plotkują, że trzeba ją mieć na oku
Mówi za księdza starsza pani w [C] szlafroku
Stała w rogu [G] pokoju, syfreniczka Maria
Podstarzała, [D] opuszczona przez najbliższych [F#] malarka
Przeszła gwiazdka, święta [G#] sercu raczej przykry
Tylko pani Maria [C] odwiedziła ją wikilię
Jesteś [G] motylkiem, gada głaszcząc ją po buzi
To nieprawda co mówią od pobliże, nie masz [Cm] duszy
Ktoś się dłużył, [G] minął mroźny styczeń
Jarzeniki świecą [G#] jak przykryte śniegiem z [G] niczerach
Po raz wikary przyszedł robiąc oczy po salach
Przyglądał się [D#] dziewczynie, myślał że świat [C#m] oszalał
Pracownicy szpitala też mówili mu nie raz
Że w jej obecności czują nieobiecany strach
Tak niszczona twarz, [D#] przerzedzone siwe [D] włosy
I te jęki [D#] przeszywające jak żądło [G] osy
W którejś nocy, w lutym kobieta dostała spask
Piła się niczym [Gm] pąż chcący się ukryć w piasku
W jej kaszu pojawił się gęsty czerwony [G] kolor
Trzeba wziąć ją do wojennickiego szpitala na oją
Obok niej pielęgnierz, drugi siedział za półki
W tej starej karetce sam czuł się w spółnie
Będzi liść z drapunkiem, ale co się [C] stało?
[G] Szczerze nie wiem, ktoś znalazł erkę, rozbił ją na drzewie
[Cm] Wypadków jest [G] wiele, ale w tym wypadku
Znaków zapytania więcej [C#] jest niż solidnych faktów
Wewnątrz ambulansu siedział tylko nieboszczyk
Przebity grubą gałęzią trup [C] kierowcy
W nocy było ślisko, ale nie w tym [G] problem
Policjant [D] znalazł feler związany z prądem
Coś prawdopodobnie [G] zawiesiło elektryczny układ
Lecz przy takiej [C] kraksie trudno jest dojść do źródła
Około dwóch dób [G#] trwało przeszukanie lasu
Sanitariuszki [F#] kobieta przesadli bez [C] śladu
Na miejscu wypadku [G] też nie było żadnych tropów
Zupełnie jakby się oboje rozpłynęli w mroku
[C] Ksiądz robiąc obód spojrzał na jej [C#] puste łóżko
Na zawsze zapamięta te oczy [D] ziejące pustką
Tej nocy [C#] nie mógł [C] usnąć, bo widział jak malarka
Śpiewając rysuje [C#] blizny dziewczyny na [C] kartkach
[F] [G]
[D#]
[C#] [C] [D#] [C#]
[C]
Key:
G
C
C#
Cm
F
G
C
C#
[N] _ _ _ _ _ _ _
[C#] Kobietę zobaczył jadący do szkoły młody chłopak
Z [D] bezpiecznej odległości kilka razy ją zawołał był
[E] Późny listopad, szósta rano, środek pola
A ona po prostu stoi tam, całkowicie [F#] goła
Wioska przy [G] granicy, gdzieś za zieloną górą
Gdzie byś nie był o [D#] tej porze roku, wszędzie jest [F] ponuro
Młodziak nie myśląc długo zadzwonił, bo sto [G] dwanaście
Mówiąc, że [C] staruszka w polu wygląda strasznie
[C#m] Zebrali się kapie, kiedy podjechał patrol
Takie cuda w [C#] okolicy raczej zdarzają się [C] rzadko
Jest wariatką, rzucił szczyl z [Cm] pryszczatą gębą
Ciotka ma Alzheimera, robi takie rzeczy często
Młodszy policjant przełknął [F] ślinę, czuł niepokój
Mimo [Cm] zimy po plecach spłynęła mu kropla potu
Co tu robi pani [C] w polu?
zapytał starszy rangą
Próbując ukryć fakt, że też przeleciał strachko
Stała po prostu [C#] patrząc, oczy pokryte bielmem wyraz
Twarzy jakby nie wiem ile musiała [F] przecierpieć
Chuda niczym więzień w hitlerowskich [C] obozów
Białe lico kontrastują usta sine od mrozu
Garściwych włosów, skóra cienka jak werbel
Policjant chciał położyć jej na ramieniu rękę
Na co [Cm] odpowiedziała przeraźliwie zdartym jękiem
I [Fm] zasłaniając się ze strachu opróżniła [C#] pęcherz
Ekipa w karetce też nie miała lekko [F#] uspokajający zastrzyk
W końcu uśpił ją jak [C] dziecko, ona chyba przeszła piekło
Powiedział ratownik jej, zmęczone [F#] ciało było obrazem [Cm] katorgi
Jak pomnik leżała, tak nieruchoma [G] blada
Dyżurujący lekarz od razu zaczął ją [F] padać
I zamarł, bo jej wygląd i wycieńczenie [C] ciała
Maskowały, że ma trzy dekady
Dramat, [C#m] lewa ręka złamana, źle zrośnięta kość
I te oczy całe w mgle jakby pokrywał je [F] wosk
Najwyraźniej ktoś [G] kobiecie sprawił ciężką chłostę
Perforacja jelit [C] poranione, drogi rodne
Bezbronna jak niemowlę, śpi na łóżku pod [G] ścianą
Policjanci próbowali ustalić jej tożsamość
Na próżno jej szukano w bazie zaginionych osób
Bo pomimo wielu starań nie było żadnego [C#] tropu
Lekarz dał protokół, [G#] z dokładnych oględzi
Zauważył mały znak na nadkarku
Prawe [C] ręki, jakieś kropki, [G] kreski
Jak szrama albo symbol, cóż na wzór glemiennych
Z karyfikacji robiony w [Cm] igło
Przyglądał się blizną, [G] róz mroźny lęk
Nigdy w swej karierze nie miał podobnej [F] pacjentki
Wyrwano jej trzy [Gm] zęby, a na karku miała z nami
Wielkości pięciozłotówki, [C#] keloidową ranę
Leży na oddziale ponad [G#] dwa i pół tygodnia
Karmiona [Cm] dożylnie na wyciszających środkach
Nie powiedziała [G] słowa, nie było z nią kontaktu
Czasem tylko jęki nasilały się do [C] wrzasków
W takim wypadku trzeba przywieźć ją gdzie indziej
Kobieta wymagała [F] obserwacji psychiatrycznej
Z nieznanym [G] nazwiskiem, tak zwany pacjent endym
Trauma jest też raną, ale sięga znacznie [C#] głębiej
Ponure miejsce, psychiatryczny szpital, lata [C] osiemdziesiąte
W powietrzu czuć do dzisiaj, na szybach warstwa [G] brudu
Na ścianach lamperia mówią, że sam NFZ
O tym miejscu nie [C] pamięta
Zamknięta społeczność, trzymetrowa brama
Odizolowani [Gm] ludzie od zewnętrznego świata
W oknach krata, na niebie ślina twarz księżyca
W środku [G#m] depresja urojenia i [C#m] nerwica
Jechała przez szpital, wciąż [D] blada jak duch
Obraz beznadziei, ślina kapała jej z ust
Na dwóch łóżkach [Cm] obok niej dwa podobne przypadki
Zapomniane [D#] dusze w stanie głębokiej [C] apatii
Po kilku dniach trafił do niej młody wikary
Wszyscy go tutaj [Fm] lubili, był pogodny, rodeśmiany
Ale kiedy wszedł do [G] sali, spoważniał i zamilł
Bo kobieta była żywym, z oprzeczeniem [C#] wiary
Widział ludzi [G#] starych, był teraz świadkiem [C#] śmierci
Choroby zaniedbania, znał wikę skrajnej [Fm] mędzy
Ale wiesz mi, jej [G] oblicze zaparło mu dech w [C] piersi
Miał wrażenie, że dziewczyna każdym gramem ciała cierpi
A tym ci [G] plotkują, że trzeba ją mieć na oku
Mówi za księdza starsza pani w [C] szlafroku
Stała w rogu [G] pokoju, syfreniczka Maria
Podstarzała, [D] opuszczona przez najbliższych [F#] malarka
Przeszła gwiazdka, święta [G#] sercu raczej przykry
Tylko pani Maria [C] odwiedziła ją wikilię
Jesteś [G] motylkiem, gada głaszcząc ją po buzi
To nieprawda co mówią od pobliże, nie masz [Cm] duszy
Ktoś się dłużył, [G] minął mroźny styczeń
Jarzeniki świecą [G#] jak przykryte śniegiem z [G] niczerach
Po raz wikary przyszedł robiąc oczy po salach
Przyglądał się [D#] dziewczynie, myślał że świat [C#m] oszalał
Pracownicy szpitala też mówili mu nie raz
Że w jej obecności czują nieobiecany strach
Tak niszczona twarz, [D#] przerzedzone siwe [D] włosy
I te jęki [D#] przeszywające jak żądło [G] osy
W którejś nocy, w lutym kobieta dostała spask
Piła się niczym [Gm] pąż chcący się ukryć w piasku
W jej kaszu pojawił się gęsty czerwony [G] kolor
Trzeba wziąć ją do wojennickiego szpitala na oją
Obok niej pielęgnierz, drugi siedział za półki
W tej starej karetce sam czuł się w spółnie
Będzi liść z drapunkiem, ale co się [C] stało?
[G] Szczerze nie wiem, ktoś znalazł erkę, rozbił ją na drzewie
[Cm] Wypadków jest [G] wiele, ale w tym wypadku
Znaków zapytania więcej [C#] jest niż solidnych faktów
Wewnątrz ambulansu siedział tylko nieboszczyk
Przebity grubą gałęzią trup [C] kierowcy
W nocy było ślisko, ale nie w tym [G] problem
Policjant [D] znalazł feler związany z prądem
Coś prawdopodobnie [G] zawiesiło elektryczny układ
Lecz przy takiej [C] kraksie trudno jest dojść do źródła
Około dwóch dób [G#] trwało przeszukanie lasu
Sanitariuszki [F#] kobieta przesadli bez [C] śladu
Na miejscu wypadku [G] też nie było żadnych tropów
Zupełnie jakby się oboje rozpłynęli w mroku
[C] Ksiądz robiąc obód spojrzał na jej [C#] puste łóżko
Na zawsze zapamięta te oczy [D] ziejące pustką
Tej nocy [C#] nie mógł [C] usnąć, bo widział jak malarka
Śpiewając rysuje [C#] blizny dziewczyny na [C] kartkach
_ _ _ _ _ _ [F] _ [G] _
_ _ _ _ _ _ [D#] _ _
[C#] _ _ _ _ [C] _ [D#] _ [C#] _ _
[C] _ _ _ _ _ _ _ _
[C#] Kobietę zobaczył jadący do szkoły młody chłopak
Z [D] bezpiecznej odległości kilka razy ją zawołał był
[E] Późny listopad, szósta rano, środek pola
A ona po prostu stoi tam, całkowicie [F#] goła
Wioska przy [G] granicy, gdzieś za zieloną górą
Gdzie byś nie był o [D#] tej porze roku, wszędzie jest [F] ponuro
Młodziak nie myśląc długo zadzwonił, bo sto [G] dwanaście
Mówiąc, że [C] staruszka w polu wygląda strasznie
[C#m] Zebrali się kapie, kiedy podjechał patrol
Takie cuda w [C#] okolicy raczej zdarzają się [C] rzadko
Jest wariatką, rzucił szczyl z [Cm] pryszczatą gębą
Ciotka ma Alzheimera, robi takie rzeczy często
Młodszy policjant przełknął [F] ślinę, czuł niepokój
Mimo [Cm] zimy po plecach spłynęła mu kropla potu
Co tu robi pani [C] w polu?
zapytał starszy rangą
Próbując ukryć fakt, że też przeleciał strachko
Stała po prostu [C#] patrząc, oczy pokryte bielmem wyraz
Twarzy jakby nie wiem ile musiała [F] przecierpieć
Chuda niczym więzień w hitlerowskich [C] obozów
Białe lico kontrastują usta sine od mrozu
Garściwych włosów, skóra cienka jak werbel
Policjant chciał położyć jej na ramieniu rękę
Na co [Cm] odpowiedziała przeraźliwie zdartym jękiem
I [Fm] zasłaniając się ze strachu opróżniła [C#] pęcherz
Ekipa w karetce też nie miała lekko [F#] uspokajający zastrzyk
W końcu uśpił ją jak [C] dziecko, ona chyba przeszła piekło
Powiedział ratownik jej, zmęczone [F#] ciało było obrazem [Cm] katorgi
Jak pomnik leżała, tak nieruchoma [G] blada
Dyżurujący lekarz od razu zaczął ją [F] padać
I zamarł, bo jej wygląd i wycieńczenie [C] ciała
Maskowały, że ma trzy dekady
Dramat, [C#m] lewa ręka złamana, źle zrośnięta kość
I te oczy całe w mgle jakby pokrywał je [F] wosk
Najwyraźniej ktoś [G] kobiecie sprawił ciężką chłostę
Perforacja jelit [C] poranione, drogi rodne
Bezbronna jak niemowlę, śpi na łóżku pod [G] ścianą
Policjanci próbowali ustalić jej tożsamość
Na próżno jej szukano w bazie zaginionych osób
Bo pomimo wielu starań nie było żadnego [C#] tropu
Lekarz dał protokół, [G#] z dokładnych oględzi
Zauważył mały znak na nadkarku
Prawe [C] ręki, jakieś kropki, [G] kreski
Jak szrama albo symbol, cóż na wzór glemiennych
Z karyfikacji robiony w [Cm] igło
Przyglądał się blizną, [G] róz mroźny lęk
Nigdy w swej karierze nie miał podobnej [F] pacjentki
Wyrwano jej trzy [Gm] zęby, a na karku miała z nami
Wielkości pięciozłotówki, [C#] keloidową ranę
Leży na oddziale ponad [G#] dwa i pół tygodnia
Karmiona [Cm] dożylnie na wyciszających środkach
Nie powiedziała [G] słowa, nie było z nią kontaktu
Czasem tylko jęki nasilały się do [C] wrzasków
W takim wypadku trzeba przywieźć ją gdzie indziej
Kobieta wymagała [F] obserwacji psychiatrycznej
Z nieznanym [G] nazwiskiem, tak zwany pacjent endym
Trauma jest też raną, ale sięga znacznie [C#] głębiej
Ponure miejsce, psychiatryczny szpital, lata [C] osiemdziesiąte
W powietrzu czuć do dzisiaj, na szybach warstwa [G] brudu
Na ścianach lamperia mówią, że sam NFZ
O tym miejscu nie [C] pamięta
Zamknięta społeczność, trzymetrowa brama
Odizolowani [Gm] ludzie od zewnętrznego świata
W oknach krata, na niebie ślina twarz księżyca
W środku [G#m] depresja urojenia i [C#m] nerwica
Jechała przez szpital, wciąż [D] blada jak duch
Obraz beznadziei, ślina kapała jej z ust
Na dwóch łóżkach [Cm] obok niej dwa podobne przypadki
Zapomniane [D#] dusze w stanie głębokiej [C] apatii
Po kilku dniach trafił do niej młody wikary
Wszyscy go tutaj [Fm] lubili, był pogodny, rodeśmiany
Ale kiedy wszedł do [G] sali, spoważniał i zamilł
Bo kobieta była żywym, z oprzeczeniem [C#] wiary
Widział ludzi [G#] starych, był teraz świadkiem [C#] śmierci
Choroby zaniedbania, znał wikę skrajnej [Fm] mędzy
Ale wiesz mi, jej [G] oblicze zaparło mu dech w [C] piersi
Miał wrażenie, że dziewczyna każdym gramem ciała cierpi
A tym ci [G] plotkują, że trzeba ją mieć na oku
Mówi za księdza starsza pani w [C] szlafroku
Stała w rogu [G] pokoju, syfreniczka Maria
Podstarzała, [D] opuszczona przez najbliższych [F#] malarka
Przeszła gwiazdka, święta [G#] sercu raczej przykry
Tylko pani Maria [C] odwiedziła ją wikilię
Jesteś [G] motylkiem, gada głaszcząc ją po buzi
To nieprawda co mówią od pobliże, nie masz [Cm] duszy
Ktoś się dłużył, [G] minął mroźny styczeń
Jarzeniki świecą [G#] jak przykryte śniegiem z [G] niczerach
Po raz wikary przyszedł robiąc oczy po salach
Przyglądał się [D#] dziewczynie, myślał że świat [C#m] oszalał
Pracownicy szpitala też mówili mu nie raz
Że w jej obecności czują nieobiecany strach
Tak niszczona twarz, [D#] przerzedzone siwe [D] włosy
I te jęki [D#] przeszywające jak żądło [G] osy
W którejś nocy, w lutym kobieta dostała spask
Piła się niczym [Gm] pąż chcący się ukryć w piasku
W jej kaszu pojawił się gęsty czerwony [G] kolor
Trzeba wziąć ją do wojennickiego szpitala na oją
Obok niej pielęgnierz, drugi siedział za półki
W tej starej karetce sam czuł się w spółnie
Będzi liść z drapunkiem, ale co się [C] stało?
[G] Szczerze nie wiem, ktoś znalazł erkę, rozbił ją na drzewie
[Cm] Wypadków jest [G] wiele, ale w tym wypadku
Znaków zapytania więcej [C#] jest niż solidnych faktów
Wewnątrz ambulansu siedział tylko nieboszczyk
Przebity grubą gałęzią trup [C] kierowcy
W nocy było ślisko, ale nie w tym [G] problem
Policjant [D] znalazł feler związany z prądem
Coś prawdopodobnie [G] zawiesiło elektryczny układ
Lecz przy takiej [C] kraksie trudno jest dojść do źródła
Około dwóch dób [G#] trwało przeszukanie lasu
Sanitariuszki [F#] kobieta przesadli bez [C] śladu
Na miejscu wypadku [G] też nie było żadnych tropów
Zupełnie jakby się oboje rozpłynęli w mroku
[C] Ksiądz robiąc obód spojrzał na jej [C#] puste łóżko
Na zawsze zapamięta te oczy [D] ziejące pustką
Tej nocy [C#] nie mógł [C] usnąć, bo widział jak malarka
Śpiewając rysuje [C#] blizny dziewczyny na [C] kartkach
_ _ _ _ _ _ [F] _ [G] _
_ _ _ _ _ _ [D#] _ _
[C#] _ _ _ _ [C] _ [D#] _ [C#] _ _
[C] _ _ _ _ _ _ _ _