Chords for PARIAS - Hip-Hop vs Peja
Tempo:
85.2 bpm
Chords used:
C#m
G#
C#
G#m
B
Tuning:Standard Tuning (EADGBE)Capo:+0fret
Start Jamming...
[C#] [C#m] [C#]
[C#m] Warszawski Stych, Rysiu, pucio pucio
[G#] 2010 znów nam patrzą w kieszeń, za [G#m] niej czarny wrzesień, przed nami złota jesień
Za pół roku [G#] powiesz, że to twoja zasługa, że gdyby nie twój diss, [C#m] utonęlibyśmy w długach
Przebijam ten balon pierwszą igłą, bo kurwa nie pamiętam, bym się schylał po mydło
No, bliżaj mnie [C#m] znajomym i poczuj się lepszy, bo te twoje [C#] argumenty to ptniowe kompleksy
[C] Mówią bezmolesny, [G#m] jestem nikim, spoko, lecz na takich jak ty, to i tak za [B] wysoko, polski dupak
Pójdźmy prawdzie w oczy, podzieliłeś tą scenę [C#m] pewnej głuchej nocy
Mam być gwiazdą, gdzie ty wolę nie grać w ogóle, załóż koszule, bistule i bądź w remisach królem
To co reprezentujesz na tym bicie to bieda, wyśmiałeś moją chorobę, kurwa płycej się nie da
Charlie PZTJ, wyśmiechtany slogan, tak bystry jak te wersy o naszych grobach
Lubisz zastrzelać w stopy, może wprowadź zmianę, weź rozwój i pierdol mi, barana w ścianę
I skąd z tym populizmem, błagam, choć do twarzy ci pasuje krawat typu szlaban
Maciej z głową, rapers pod żabki proste, kto zakłada dzieciom zimowe szabki na wiosnę
Taki jesteś, kurwa, wielki, książe, rysiu, zbierasz puste butelki, dam ci parę pod trysiu
Chcesz być królem żenady, idziesz dobrym tropem, jeszcze trochę i zwolni [G#] ci fotel, sama ci chopek
Wmawiaj sobie, że nas pokona taki [F#] bełkot, to jak nazwać, kurwa, [G#] relaksacyjną terapeutką
Twój diss typu złapał tonący brzytwę, kim jest Pelson, ten kto skończył tą [C#m] bitwę
[C#] [C#m]
[D#] O co chodzi z tym przeszłem, co to za bezsens, ten diss na molestę przynosi ci [C#m] klęskę
Chcesz to się wyżal, [G#] nie wiem, przybij do krzyża, pozuj na ofiarę, tylko, kurwa, nie obliżaj
Może napompował cię ze strzykawki towar, ale twoja waga w rapie wciąż jest piórkowa
Weź ten zbiór knowań, który nazywasz dissem, wsadź se w dupę razem z [G#] długopisem rysiek
Żurom pokazał ci, w której grasz lidlę, z okumliczą wtedy dostałeś skrzydeł
BD cię zmiażdżył, jesteś bliski końca, szkoda po tym wszystkim, ja tu tylko sprzątam
Zabierasz prawdę moim [C#m] płytom, prośba, gdy to mówisz to szaleje wariograf
[C#m] Mój rap, on ma się dobrze w blokach, ulica mnie szanuje, bo nie robię nic na pokaz
To jest mój hip [G#]-hop, gdzie jest twój hip-hop?
Sterydy, pidgina, smarowanie oliwką
Chora atmosfera przesiąknięta nienawiścią, dalej, ruszaj w trasę, rozpierdol wszystko
I kiedy milkną brawa, gasną światła, wracasz do domu, pytasz gdzie jest [C#m] satysfakcja
I kumasz, że twój rap to [F#] opoza i hasła, i może zastosujesz w końcu prozak i [D#] katan
[C#m] [C#]
[G#] Ej ty, nie stój pod żabką, tylko nagraj dobrą płytę, reedukację najpierw, frysiu, naucz się liter, odrób lekcje
Bo czarny wrzesień marnie sprowokował, my to wiosna młodości, jak wtedy gniew Boga
Kumasz, nie bój panie zwykły fight łapa, Sancho [C#m] Pansa mówił nie, ty się [D#m] rozbiłeś na wiatrakach
[G#] Panie daj pan spokój, wagony nienawiści, czarne chmury, moc [C#] duszy przepędziła je z [C#m] nadznisły
Kochamy [G#] mocno świat naszym przyjacielem i stołeczną wiosną od twoich groźnych mil się śnieje
Pupy, grasz pupą, pawił nastroszony, banda ludzi w palaklawach, nie przynijcie wiary [C#m] godnym
No tak, rysiu, dobry prezent dla dziecka, nie lepiej uczyć je uśmiechu, a nie jak się wściekać
Kurs nienawiści, no brawo, swojemu dziecku też dasz kominiarkę, najlepiej dowstrzysz, śmiało
Załóż [G#] ją na ślub, w sumie kumam, bo się boisz sam siebie i tak wygodniej iść do lustra
I przyznać się, upaść, błędy są źródłem pokory, jeśli masz mózga nie próżnię, bo wyssał go egoizm
Mamy swój świat na biegunie od twojego, gramy polski rap, ty nie należysz już do niego, rysiek
Sam odwołałeś swój udział w tej zabawie, stoisz na balkonie [C#m] jak spierdoła, ty skarży mamie
Baw się [G#] sam, wy bez granic między nami, a [C#] rap to jeden organizm, nikt [C#m] inny go nie naprawi
Nie zależy ci szwara, przestań się wydzierać, ja jestem raperem, więc obowiązki mam rapera
Są one tym [G#] większe i tym silniej do nich się poczuwam, im wyższy przedstawiam ryb [C#m] człowieka, spróbuj to schumać
[B] Pozdrowienia z syreniego grodu, siema, ich chuj mnie obchodzi co powiedział
[C#m] Warszawski Stych, Rysiu, pucio pucio
[G#] 2010 znów nam patrzą w kieszeń, za [G#m] niej czarny wrzesień, przed nami złota jesień
Za pół roku [G#] powiesz, że to twoja zasługa, że gdyby nie twój diss, [C#m] utonęlibyśmy w długach
Przebijam ten balon pierwszą igłą, bo kurwa nie pamiętam, bym się schylał po mydło
No, bliżaj mnie [C#m] znajomym i poczuj się lepszy, bo te twoje [C#] argumenty to ptniowe kompleksy
[C] Mówią bezmolesny, [G#m] jestem nikim, spoko, lecz na takich jak ty, to i tak za [B] wysoko, polski dupak
Pójdźmy prawdzie w oczy, podzieliłeś tą scenę [C#m] pewnej głuchej nocy
Mam być gwiazdą, gdzie ty wolę nie grać w ogóle, załóż koszule, bistule i bądź w remisach królem
To co reprezentujesz na tym bicie to bieda, wyśmiałeś moją chorobę, kurwa płycej się nie da
Charlie PZTJ, wyśmiechtany slogan, tak bystry jak te wersy o naszych grobach
Lubisz zastrzelać w stopy, może wprowadź zmianę, weź rozwój i pierdol mi, barana w ścianę
I skąd z tym populizmem, błagam, choć do twarzy ci pasuje krawat typu szlaban
Maciej z głową, rapers pod żabki proste, kto zakłada dzieciom zimowe szabki na wiosnę
Taki jesteś, kurwa, wielki, książe, rysiu, zbierasz puste butelki, dam ci parę pod trysiu
Chcesz być królem żenady, idziesz dobrym tropem, jeszcze trochę i zwolni [G#] ci fotel, sama ci chopek
Wmawiaj sobie, że nas pokona taki [F#] bełkot, to jak nazwać, kurwa, [G#] relaksacyjną terapeutką
Twój diss typu złapał tonący brzytwę, kim jest Pelson, ten kto skończył tą [C#m] bitwę
[C#] [C#m]
[D#] O co chodzi z tym przeszłem, co to za bezsens, ten diss na molestę przynosi ci [C#m] klęskę
Chcesz to się wyżal, [G#] nie wiem, przybij do krzyża, pozuj na ofiarę, tylko, kurwa, nie obliżaj
Może napompował cię ze strzykawki towar, ale twoja waga w rapie wciąż jest piórkowa
Weź ten zbiór knowań, który nazywasz dissem, wsadź se w dupę razem z [G#] długopisem rysiek
Żurom pokazał ci, w której grasz lidlę, z okumliczą wtedy dostałeś skrzydeł
BD cię zmiażdżył, jesteś bliski końca, szkoda po tym wszystkim, ja tu tylko sprzątam
Zabierasz prawdę moim [C#m] płytom, prośba, gdy to mówisz to szaleje wariograf
[C#m] Mój rap, on ma się dobrze w blokach, ulica mnie szanuje, bo nie robię nic na pokaz
To jest mój hip [G#]-hop, gdzie jest twój hip-hop?
Sterydy, pidgina, smarowanie oliwką
Chora atmosfera przesiąknięta nienawiścią, dalej, ruszaj w trasę, rozpierdol wszystko
I kiedy milkną brawa, gasną światła, wracasz do domu, pytasz gdzie jest [C#m] satysfakcja
I kumasz, że twój rap to [F#] opoza i hasła, i może zastosujesz w końcu prozak i [D#] katan
[C#m] [C#]
[G#] Ej ty, nie stój pod żabką, tylko nagraj dobrą płytę, reedukację najpierw, frysiu, naucz się liter, odrób lekcje
Bo czarny wrzesień marnie sprowokował, my to wiosna młodości, jak wtedy gniew Boga
Kumasz, nie bój panie zwykły fight łapa, Sancho [C#m] Pansa mówił nie, ty się [D#m] rozbiłeś na wiatrakach
[G#] Panie daj pan spokój, wagony nienawiści, czarne chmury, moc [C#] duszy przepędziła je z [C#m] nadznisły
Kochamy [G#] mocno świat naszym przyjacielem i stołeczną wiosną od twoich groźnych mil się śnieje
Pupy, grasz pupą, pawił nastroszony, banda ludzi w palaklawach, nie przynijcie wiary [C#m] godnym
No tak, rysiu, dobry prezent dla dziecka, nie lepiej uczyć je uśmiechu, a nie jak się wściekać
Kurs nienawiści, no brawo, swojemu dziecku też dasz kominiarkę, najlepiej dowstrzysz, śmiało
Załóż [G#] ją na ślub, w sumie kumam, bo się boisz sam siebie i tak wygodniej iść do lustra
I przyznać się, upaść, błędy są źródłem pokory, jeśli masz mózga nie próżnię, bo wyssał go egoizm
Mamy swój świat na biegunie od twojego, gramy polski rap, ty nie należysz już do niego, rysiek
Sam odwołałeś swój udział w tej zabawie, stoisz na balkonie [C#m] jak spierdoła, ty skarży mamie
Baw się [G#] sam, wy bez granic między nami, a [C#] rap to jeden organizm, nikt [C#m] inny go nie naprawi
Nie zależy ci szwara, przestań się wydzierać, ja jestem raperem, więc obowiązki mam rapera
Są one tym [G#] większe i tym silniej do nich się poczuwam, im wyższy przedstawiam ryb [C#m] człowieka, spróbuj to schumać
[B] Pozdrowienia z syreniego grodu, siema, ich chuj mnie obchodzi co powiedział
Key:
C#m
G#
C#
G#m
B
C#m
G#
C#
_ _ [C#] _ _ [C#m] _ _ [C#] _ _
[C#m] _ _ _ _ Warszawski Stych, Rysiu, pucio pucio _ _ _
[G#] 2010 znów nam patrzą w kieszeń, za [G#m] niej czarny wrzesień, przed nami złota jesień
Za pół roku [G#] powiesz, że to twoja zasługa, że gdyby nie twój diss, [C#m] utonęlibyśmy w długach
Przebijam ten balon pierwszą igłą, bo kurwa nie pamiętam, bym się schylał po mydło
No, bliżaj mnie [C#m] znajomym i poczuj się lepszy, bo te twoje [C#] argumenty to ptniowe kompleksy
[C] Mówią bezmolesny, [G#m] jestem nikim, spoko, lecz na takich jak ty, to i tak za [B] wysoko, polski dupak
Pójdźmy prawdzie w oczy, podzieliłeś tą scenę [C#m] pewnej głuchej nocy
Mam być gwiazdą, gdzie ty wolę nie grać w ogóle, załóż koszule, bistule i bądź w remisach królem
To co reprezentujesz na tym bicie to bieda, wyśmiałeś moją chorobę, kurwa płycej się nie da
Charlie PZTJ, wyśmiechtany slogan, tak bystry jak te wersy o naszych grobach
Lubisz zastrzelać w stopy, może wprowadź zmianę, weź rozwój i pierdol mi, barana w ścianę
I skąd z tym populizmem, błagam, choć do twarzy ci pasuje krawat typu szlaban
Maciej z głową, rapers pod żabki proste, kto zakłada dzieciom zimowe szabki na wiosnę
Taki jesteś, kurwa, wielki, książe, rysiu, zbierasz puste butelki, dam ci parę pod trysiu
Chcesz być królem żenady, idziesz dobrym tropem, jeszcze trochę i zwolni [G#] ci fotel, sama ci chopek
Wmawiaj sobie, że nas pokona taki [F#] bełkot, to jak nazwać, kurwa, [G#] relaksacyjną terapeutką
Twój diss typu złapał tonący brzytwę, kim jest Pelson, ten kto skończył tą [C#m] bitwę
_ _ [C#] _ _ [C#m] _ _
[D#] O co chodzi z tym przeszłem, co to za bezsens, ten diss na molestę przynosi ci [C#m] klęskę
Chcesz to się wyżal, [G#] nie wiem, przybij do krzyża, pozuj na ofiarę, tylko, kurwa, nie obliżaj
Może napompował cię ze strzykawki towar, ale twoja waga w rapie wciąż jest piórkowa
Weź ten zbiór knowań, który nazywasz dissem, wsadź se w dupę razem z [G#] długopisem rysiek
Żurom pokazał ci, w której grasz lidlę, z okumliczą wtedy dostałeś skrzydeł
BD cię zmiażdżył, jesteś bliski końca, szkoda po tym wszystkim, ja tu tylko sprzątam
Zabierasz prawdę moim [C#m] płytom, prośba, gdy to mówisz to szaleje wariograf
[C#m] Mój rap, on ma się dobrze w blokach, ulica mnie szanuje, bo nie robię nic na pokaz
To jest mój hip [G#]-hop, gdzie jest twój hip-hop?
Sterydy, pidgina, smarowanie oliwką
Chora atmosfera przesiąknięta nienawiścią, dalej, ruszaj w trasę, rozpierdol wszystko
I kiedy milkną brawa, gasną światła, wracasz do domu, pytasz gdzie jest [C#m] satysfakcja
I kumasz, że twój rap to [F#] opoza i hasła, i może zastosujesz w końcu prozak i [D#] katan
_ _ [C#m] _ _ _ [C#] _
[G#] Ej ty, nie stój pod żabką, tylko nagraj dobrą płytę, reedukację najpierw, frysiu, naucz się liter, odrób lekcje
Bo czarny wrzesień marnie sprowokował, my to wiosna młodości, jak wtedy gniew Boga
Kumasz, nie bój panie zwykły fight łapa, Sancho [C#m] Pansa mówił nie, ty się [D#m] rozbiłeś na wiatrakach
[G#] Panie daj pan spokój, wagony nienawiści, czarne chmury, moc [C#] duszy przepędziła je z [C#m] nadznisły
Kochamy [G#] mocno świat naszym przyjacielem i stołeczną wiosną od twoich groźnych mil się śnieje
Pupy, grasz pupą, pawił nastroszony, banda ludzi w palaklawach, nie przynijcie wiary [C#m] godnym
No tak, rysiu, dobry prezent dla dziecka, nie lepiej uczyć je uśmiechu, a nie jak się wściekać
Kurs nienawiści, no brawo, swojemu dziecku też dasz kominiarkę, najlepiej dowstrzysz, śmiało
Załóż [G#] ją na ślub, w sumie kumam, bo się boisz sam siebie i tak wygodniej iść do lustra
I przyznać się, upaść, błędy są źródłem pokory, jeśli masz mózga nie próżnię, bo wyssał go egoizm
Mamy swój świat na biegunie od twojego, gramy polski rap, ty nie należysz już do niego, rysiek
Sam odwołałeś swój udział w tej zabawie, stoisz na balkonie [C#m] jak spierdoła, ty skarży mamie
Baw się [G#] sam, wy bez granic między nami, a [C#] rap to jeden organizm, nikt [C#m] inny go nie naprawi
Nie zależy ci szwara, przestań się wydzierać, ja jestem raperem, więc obowiązki mam rapera
Są one tym [G#] większe i tym silniej do nich się poczuwam, im wyższy przedstawiam ryb [C#m] człowieka, spróbuj to schumać
[B] Pozdrowienia z syreniego grodu, siema, ich chuj mnie obchodzi co powiedział
[C#m] _ _ _ _ Warszawski Stych, Rysiu, pucio pucio _ _ _
[G#] 2010 znów nam patrzą w kieszeń, za [G#m] niej czarny wrzesień, przed nami złota jesień
Za pół roku [G#] powiesz, że to twoja zasługa, że gdyby nie twój diss, [C#m] utonęlibyśmy w długach
Przebijam ten balon pierwszą igłą, bo kurwa nie pamiętam, bym się schylał po mydło
No, bliżaj mnie [C#m] znajomym i poczuj się lepszy, bo te twoje [C#] argumenty to ptniowe kompleksy
[C] Mówią bezmolesny, [G#m] jestem nikim, spoko, lecz na takich jak ty, to i tak za [B] wysoko, polski dupak
Pójdźmy prawdzie w oczy, podzieliłeś tą scenę [C#m] pewnej głuchej nocy
Mam być gwiazdą, gdzie ty wolę nie grać w ogóle, załóż koszule, bistule i bądź w remisach królem
To co reprezentujesz na tym bicie to bieda, wyśmiałeś moją chorobę, kurwa płycej się nie da
Charlie PZTJ, wyśmiechtany slogan, tak bystry jak te wersy o naszych grobach
Lubisz zastrzelać w stopy, może wprowadź zmianę, weź rozwój i pierdol mi, barana w ścianę
I skąd z tym populizmem, błagam, choć do twarzy ci pasuje krawat typu szlaban
Maciej z głową, rapers pod żabki proste, kto zakłada dzieciom zimowe szabki na wiosnę
Taki jesteś, kurwa, wielki, książe, rysiu, zbierasz puste butelki, dam ci parę pod trysiu
Chcesz być królem żenady, idziesz dobrym tropem, jeszcze trochę i zwolni [G#] ci fotel, sama ci chopek
Wmawiaj sobie, że nas pokona taki [F#] bełkot, to jak nazwać, kurwa, [G#] relaksacyjną terapeutką
Twój diss typu złapał tonący brzytwę, kim jest Pelson, ten kto skończył tą [C#m] bitwę
_ _ [C#] _ _ [C#m] _ _
[D#] O co chodzi z tym przeszłem, co to za bezsens, ten diss na molestę przynosi ci [C#m] klęskę
Chcesz to się wyżal, [G#] nie wiem, przybij do krzyża, pozuj na ofiarę, tylko, kurwa, nie obliżaj
Może napompował cię ze strzykawki towar, ale twoja waga w rapie wciąż jest piórkowa
Weź ten zbiór knowań, który nazywasz dissem, wsadź se w dupę razem z [G#] długopisem rysiek
Żurom pokazał ci, w której grasz lidlę, z okumliczą wtedy dostałeś skrzydeł
BD cię zmiażdżył, jesteś bliski końca, szkoda po tym wszystkim, ja tu tylko sprzątam
Zabierasz prawdę moim [C#m] płytom, prośba, gdy to mówisz to szaleje wariograf
[C#m] Mój rap, on ma się dobrze w blokach, ulica mnie szanuje, bo nie robię nic na pokaz
To jest mój hip [G#]-hop, gdzie jest twój hip-hop?
Sterydy, pidgina, smarowanie oliwką
Chora atmosfera przesiąknięta nienawiścią, dalej, ruszaj w trasę, rozpierdol wszystko
I kiedy milkną brawa, gasną światła, wracasz do domu, pytasz gdzie jest [C#m] satysfakcja
I kumasz, że twój rap to [F#] opoza i hasła, i może zastosujesz w końcu prozak i [D#] katan
_ _ [C#m] _ _ _ [C#] _
[G#] Ej ty, nie stój pod żabką, tylko nagraj dobrą płytę, reedukację najpierw, frysiu, naucz się liter, odrób lekcje
Bo czarny wrzesień marnie sprowokował, my to wiosna młodości, jak wtedy gniew Boga
Kumasz, nie bój panie zwykły fight łapa, Sancho [C#m] Pansa mówił nie, ty się [D#m] rozbiłeś na wiatrakach
[G#] Panie daj pan spokój, wagony nienawiści, czarne chmury, moc [C#] duszy przepędziła je z [C#m] nadznisły
Kochamy [G#] mocno świat naszym przyjacielem i stołeczną wiosną od twoich groźnych mil się śnieje
Pupy, grasz pupą, pawił nastroszony, banda ludzi w palaklawach, nie przynijcie wiary [C#m] godnym
No tak, rysiu, dobry prezent dla dziecka, nie lepiej uczyć je uśmiechu, a nie jak się wściekać
Kurs nienawiści, no brawo, swojemu dziecku też dasz kominiarkę, najlepiej dowstrzysz, śmiało
Załóż [G#] ją na ślub, w sumie kumam, bo się boisz sam siebie i tak wygodniej iść do lustra
I przyznać się, upaść, błędy są źródłem pokory, jeśli masz mózga nie próżnię, bo wyssał go egoizm
Mamy swój świat na biegunie od twojego, gramy polski rap, ty nie należysz już do niego, rysiek
Sam odwołałeś swój udział w tej zabawie, stoisz na balkonie [C#m] jak spierdoła, ty skarży mamie
Baw się [G#] sam, wy bez granic między nami, a [C#] rap to jeden organizm, nikt [C#m] inny go nie naprawi
Nie zależy ci szwara, przestań się wydzierać, ja jestem raperem, więc obowiązki mam rapera
Są one tym [G#] większe i tym silniej do nich się poczuwam, im wyższy przedstawiam ryb [C#m] człowieka, spróbuj to schumać
[B] Pozdrowienia z syreniego grodu, siema, ich chuj mnie obchodzi co powiedział