Chords for Donatan Percival RÓWNONOC feat. Chada, Słoń, Sobota - Niespokojna Dusza [Official Video]
Tempo:
83.8 bpm
Chords used:
Bbm
Bb
F
Dm
Ab
Tuning:Standard Tuning (EADGBE)Capo:+0fret
Start Jamming...
[Dm]
[F]
[Bbm] O!
[Bb] Jonathan!
To równo nos, skada to poza słoń!
[Bbm] Demonologia!
Obudź mnie [Bb] zanim umrę, u czym bym nie był ślepy, [Bbm] wygoń te chore myśli, zmień priorytety w mojej głowie kobiety.
Każdej nocy znów inna, jakiś pieprzony hardcore, niesielanka rodzinna.
Teraz próbuję zadłużyć, choć coś nerwa mi miota.
Moja dusza [Ab] uprawia ten pieprzony [Bbm] sabotaż, wykonuje znak krzyża, [Bb] że ją odskręcie.
Zamian czuję, niepewni widzę krzywdy projekcje.
Nie chcę czuć tego stanu, od wiedziny umarły, miały [Db] miejsce i nicu ze [Bb] spokoju oddarły.
Mój wniosek jest zasadny, proszę umorzenie, wszystkich [Bbm] stanów lękowych, które gniotą sumienie.
Znów cholerne utwory, krzypiają się mi skrzydłem.
Nie chcę krożnych demonów, wolę te dobrotliwe, idę dalej tym lasem.
Mocno zagiętam palce, jeszcze chwila i tymie, żeby oni się skargną.
To [Eb] coś jakbym się dławił, znowu [Bbm] myśli karnawał.
Czemu chcecie mnie zniszczyć, przecież nie macie prawa, ja zadziałam z ukrycia.
Chociaż smak ich jest gorzki, wezmę ziomu i zarzucę jakieś następne proszki.
[Bb] Wierzysz w mokrość, a dużo we mnie je, ciągle chcę wody, kiedy chcę.
[Bbm]
W mori w fundamentu z wiary pozostała garść trocin, tu ludzie piją więcej niż są w stanie wypoczyć.
Życie pędzi jak podziś, nie jesteśmy już młodzi.
Już dawno ludzka głupota przestała wzbudzać mój podziś.
Bez bliskich i rodzin wszyscy bylibyśmy nikim.
Buda narkotyki, przemoc, agresja i krzyki.
Mam też swoje strzyki, ciągle stawiam im [Bb] opór.
Jak mój człowiek, szelma szelerini, wydycha mnie [Bbm] pokój.
Jeśli chodzi o [Bb] wrogów, to jest jeden największy.
Czorst, którym nie pomoże wygrać siła [Bbm] mięśni, nie pomogą w jeździe.
Ból wykrzywia usta, codziennie mu patrzę, prydz w odbiciu lusta.
Samotność i fiszka, rzeczywistość szara.
Zdeptane sumienie, mara, paranoja, mara.
Wielu woli się zalać, bo świat wie, że straszne oszukiwania życia wyruszają nad doflaczki.
[Bb] Niech mokosza dużo wypełni, [Bbm] ciągle chcę wody, kiedy [Bb] chcę.
Niech mokosza dużo [Bbm]
wypełni, ciągle chcę wody, kiedy chcę.
To życie popierdala, wiesz?
Ale jak?
Ciągle tu daję jakiś stres.
Każdego dnia.
I taki, kurwa, bojowy chrzest.
Tak jak ja.
Przy Boże, może oni mnie, cytuję, ja.
To kogo z kim, jak i gdzie, byle nie da.
I [Bb] ciągle mi nie zgadza się, jebany chleb.
Ten mój obietany raj, to nie ten kraj.
Jedyny haj, to bombili baj, [Bbm] baj.
Mam przerywany sen, nie śpimy trend.
Ja wtedy to wypatrywałem, CBN.
Zawsze było czegoś się napić, za dzień coś jeść.
[Bb] Zmieniają tylko się etapy, z kolei na dzień.
I choć to już nie są te czasy, wodą na dreszcz.
Po prostu, kurwy, synu, klasy.
Sam wiesz, jak jest.
Niedługo zajebią mnie w pasy, no i cześć.
[F] Za sami baniak kryje się, aż można [Bbm] zejść.
[Bb] Jest wojna duża, pewnie jest.
[Bbm] Ciągle chcę, nie wody, kiedy jest.
[D] Może to nie sen, [Gm] wiem i otwieram oczy.
Na [N] ziama za mną kroczę, a dzień jest w rozlew [G] nocy.
[F]
[F]
[Bbm] O!
[Bb] Jonathan!
To równo nos, skada to poza słoń!
[Bbm] Demonologia!
Obudź mnie [Bb] zanim umrę, u czym bym nie był ślepy, [Bbm] wygoń te chore myśli, zmień priorytety w mojej głowie kobiety.
Każdej nocy znów inna, jakiś pieprzony hardcore, niesielanka rodzinna.
Teraz próbuję zadłużyć, choć coś nerwa mi miota.
Moja dusza [Ab] uprawia ten pieprzony [Bbm] sabotaż, wykonuje znak krzyża, [Bb] że ją odskręcie.
Zamian czuję, niepewni widzę krzywdy projekcje.
Nie chcę czuć tego stanu, od wiedziny umarły, miały [Db] miejsce i nicu ze [Bb] spokoju oddarły.
Mój wniosek jest zasadny, proszę umorzenie, wszystkich [Bbm] stanów lękowych, które gniotą sumienie.
Znów cholerne utwory, krzypiają się mi skrzydłem.
Nie chcę krożnych demonów, wolę te dobrotliwe, idę dalej tym lasem.
Mocno zagiętam palce, jeszcze chwila i tymie, żeby oni się skargną.
To [Eb] coś jakbym się dławił, znowu [Bbm] myśli karnawał.
Czemu chcecie mnie zniszczyć, przecież nie macie prawa, ja zadziałam z ukrycia.
Chociaż smak ich jest gorzki, wezmę ziomu i zarzucę jakieś następne proszki.
[Bb] Wierzysz w mokrość, a dużo we mnie je, ciągle chcę wody, kiedy chcę.
[Bbm]
W mori w fundamentu z wiary pozostała garść trocin, tu ludzie piją więcej niż są w stanie wypoczyć.
Życie pędzi jak podziś, nie jesteśmy już młodzi.
Już dawno ludzka głupota przestała wzbudzać mój podziś.
Bez bliskich i rodzin wszyscy bylibyśmy nikim.
Buda narkotyki, przemoc, agresja i krzyki.
Mam też swoje strzyki, ciągle stawiam im [Bb] opór.
Jak mój człowiek, szelma szelerini, wydycha mnie [Bbm] pokój.
Jeśli chodzi o [Bb] wrogów, to jest jeden największy.
Czorst, którym nie pomoże wygrać siła [Bbm] mięśni, nie pomogą w jeździe.
Ból wykrzywia usta, codziennie mu patrzę, prydz w odbiciu lusta.
Samotność i fiszka, rzeczywistość szara.
Zdeptane sumienie, mara, paranoja, mara.
Wielu woli się zalać, bo świat wie, że straszne oszukiwania życia wyruszają nad doflaczki.
[Bb] Niech mokosza dużo wypełni, [Bbm] ciągle chcę wody, kiedy [Bb] chcę.
Niech mokosza dużo [Bbm]
wypełni, ciągle chcę wody, kiedy chcę.
To życie popierdala, wiesz?
Ale jak?
Ciągle tu daję jakiś stres.
Każdego dnia.
I taki, kurwa, bojowy chrzest.
Tak jak ja.
Przy Boże, może oni mnie, cytuję, ja.
To kogo z kim, jak i gdzie, byle nie da.
I [Bb] ciągle mi nie zgadza się, jebany chleb.
Ten mój obietany raj, to nie ten kraj.
Jedyny haj, to bombili baj, [Bbm] baj.
Mam przerywany sen, nie śpimy trend.
Ja wtedy to wypatrywałem, CBN.
Zawsze było czegoś się napić, za dzień coś jeść.
[Bb] Zmieniają tylko się etapy, z kolei na dzień.
I choć to już nie są te czasy, wodą na dreszcz.
Po prostu, kurwy, synu, klasy.
Sam wiesz, jak jest.
Niedługo zajebią mnie w pasy, no i cześć.
[F] Za sami baniak kryje się, aż można [Bbm] zejść.
[Bb] Jest wojna duża, pewnie jest.
[Bbm] Ciągle chcę, nie wody, kiedy jest.
[D] Może to nie sen, [Gm] wiem i otwieram oczy.
Na [N] ziama za mną kroczę, a dzień jest w rozlew [G] nocy.
[F]
Key:
Bbm
Bb
F
Dm
Ab
Bbm
Bb
F
[Dm] _ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ [F] _ _
_ [Bbm] O!
[Bb] Jonathan!
To równo nos, skada to poza słoń!
_ _ _ _ [Bbm] Demonologia!
_ _ Obudź mnie [Bb] zanim umrę, u czym bym nie był ślepy, [Bbm] wygoń te chore myśli, zmień priorytety w mojej głowie kobiety.
Każdej nocy znów inna, jakiś pieprzony hardcore, niesielanka rodzinna.
Teraz próbuję zadłużyć, choć coś nerwa mi miota.
Moja dusza [Ab] uprawia ten pieprzony [Bbm] sabotaż, wykonuje znak krzyża, [Bb] że ją odskręcie.
Zamian czuję, niepewni widzę krzywdy projekcje.
Nie chcę czuć tego stanu, od wiedziny umarły, miały [Db] miejsce i nicu ze [Bb] spokoju oddarły.
Mój wniosek jest zasadny, proszę umorzenie, wszystkich [Bbm] stanów lękowych, które gniotą sumienie.
Znów cholerne utwory, krzypiają się mi skrzydłem.
Nie chcę krożnych demonów, wolę te dobrotliwe, idę dalej tym lasem.
Mocno zagiętam palce, jeszcze chwila i tymie, żeby oni się skargną.
To [Eb] coś jakbym się dławił, znowu [Bbm] myśli karnawał.
Czemu chcecie mnie zniszczyć, przecież nie macie prawa, ja zadziałam z ukrycia.
Chociaż smak ich jest gorzki, wezmę ziomu i zarzucę jakieś następne proszki.
[Bb] Wierzysz w mokrość, a dużo we mnie je, _ ciągle chcę wody, kiedy chcę.
_ [Bbm] _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _
_ W mori w fundamentu z wiary pozostała garść trocin, tu ludzie piją więcej niż są w stanie wypoczyć.
Życie pędzi jak podziś, nie jesteśmy już młodzi.
Już dawno ludzka głupota przestała wzbudzać mój podziś.
Bez bliskich i rodzin wszyscy bylibyśmy nikim.
Buda narkotyki, przemoc, agresja i krzyki.
Mam też swoje strzyki, ciągle stawiam im [Bb] opór.
Jak mój człowiek, szelma szelerini, wydycha mnie [Bbm] pokój.
Jeśli chodzi o [Bb] wrogów, to jest jeden największy.
Czorst, którym nie pomoże wygrać siła [Bbm] mięśni, nie pomogą w jeździe.
Ból wykrzywia usta, codziennie mu patrzę, prydz w odbiciu lusta.
Samotność i fiszka, rzeczywistość szara.
Zdeptane sumienie, mara, paranoja, mara.
Wielu woli się zalać, bo świat wie, że straszne oszukiwania życia wyruszają nad doflaczki.
[Bb] Niech mokosza dużo wypełni, _ [Bbm] _ ciągle chcę wody, kiedy [Bb] chcę.
_ _ Niech mokosza dużo [Bbm]
wypełni, _ _ ciągle chcę wody, kiedy chcę.
To życie popierdala, wiesz?
Ale jak?
Ciągle tu daję jakiś stres.
Każdego dnia.
I taki, kurwa, bojowy chrzest.
Tak jak ja.
Przy Boże, może oni mnie, cytuję, ja.
To kogo z kim, jak i gdzie, byle nie da.
I [Bb] ciągle mi nie zgadza się, jebany chleb.
Ten mój obietany raj, to nie ten kraj.
Jedyny haj, to bombili baj, [Bbm] baj.
Mam przerywany sen, nie śpimy trend.
Ja wtedy to wypatrywałem, CBN.
Zawsze było czegoś się napić, za dzień coś jeść.
[Bb] Zmieniają tylko się etapy, z kolei na dzień.
I choć to już nie są te czasy, wodą na dreszcz.
Po prostu, kurwy, synu, klasy.
Sam wiesz, jak jest.
Niedługo zajebią mnie w pasy, no i cześć.
[F] Za sami baniak kryje się, aż można [Bbm] zejść.
[Bb] Jest wojna duża, pewnie jest.
[Bbm] _ Ciągle chcę, nie wody, kiedy jest.
_ [D] Może to nie sen, [Gm] wiem i otwieram oczy.
Na [N] ziama za mną kroczę, a dzień jest w rozlew [G] nocy.
_ [F] _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ [F] _ _
_ [Bbm] O!
[Bb] Jonathan!
To równo nos, skada to poza słoń!
_ _ _ _ [Bbm] Demonologia!
_ _ Obudź mnie [Bb] zanim umrę, u czym bym nie był ślepy, [Bbm] wygoń te chore myśli, zmień priorytety w mojej głowie kobiety.
Każdej nocy znów inna, jakiś pieprzony hardcore, niesielanka rodzinna.
Teraz próbuję zadłużyć, choć coś nerwa mi miota.
Moja dusza [Ab] uprawia ten pieprzony [Bbm] sabotaż, wykonuje znak krzyża, [Bb] że ją odskręcie.
Zamian czuję, niepewni widzę krzywdy projekcje.
Nie chcę czuć tego stanu, od wiedziny umarły, miały [Db] miejsce i nicu ze [Bb] spokoju oddarły.
Mój wniosek jest zasadny, proszę umorzenie, wszystkich [Bbm] stanów lękowych, które gniotą sumienie.
Znów cholerne utwory, krzypiają się mi skrzydłem.
Nie chcę krożnych demonów, wolę te dobrotliwe, idę dalej tym lasem.
Mocno zagiętam palce, jeszcze chwila i tymie, żeby oni się skargną.
To [Eb] coś jakbym się dławił, znowu [Bbm] myśli karnawał.
Czemu chcecie mnie zniszczyć, przecież nie macie prawa, ja zadziałam z ukrycia.
Chociaż smak ich jest gorzki, wezmę ziomu i zarzucę jakieś następne proszki.
[Bb] Wierzysz w mokrość, a dużo we mnie je, _ ciągle chcę wody, kiedy chcę.
_ [Bbm] _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _
_ W mori w fundamentu z wiary pozostała garść trocin, tu ludzie piją więcej niż są w stanie wypoczyć.
Życie pędzi jak podziś, nie jesteśmy już młodzi.
Już dawno ludzka głupota przestała wzbudzać mój podziś.
Bez bliskich i rodzin wszyscy bylibyśmy nikim.
Buda narkotyki, przemoc, agresja i krzyki.
Mam też swoje strzyki, ciągle stawiam im [Bb] opór.
Jak mój człowiek, szelma szelerini, wydycha mnie [Bbm] pokój.
Jeśli chodzi o [Bb] wrogów, to jest jeden największy.
Czorst, którym nie pomoże wygrać siła [Bbm] mięśni, nie pomogą w jeździe.
Ból wykrzywia usta, codziennie mu patrzę, prydz w odbiciu lusta.
Samotność i fiszka, rzeczywistość szara.
Zdeptane sumienie, mara, paranoja, mara.
Wielu woli się zalać, bo świat wie, że straszne oszukiwania życia wyruszają nad doflaczki.
[Bb] Niech mokosza dużo wypełni, _ [Bbm] _ ciągle chcę wody, kiedy [Bb] chcę.
_ _ Niech mokosza dużo [Bbm]
wypełni, _ _ ciągle chcę wody, kiedy chcę.
To życie popierdala, wiesz?
Ale jak?
Ciągle tu daję jakiś stres.
Każdego dnia.
I taki, kurwa, bojowy chrzest.
Tak jak ja.
Przy Boże, może oni mnie, cytuję, ja.
To kogo z kim, jak i gdzie, byle nie da.
I [Bb] ciągle mi nie zgadza się, jebany chleb.
Ten mój obietany raj, to nie ten kraj.
Jedyny haj, to bombili baj, [Bbm] baj.
Mam przerywany sen, nie śpimy trend.
Ja wtedy to wypatrywałem, CBN.
Zawsze było czegoś się napić, za dzień coś jeść.
[Bb] Zmieniają tylko się etapy, z kolei na dzień.
I choć to już nie są te czasy, wodą na dreszcz.
Po prostu, kurwy, synu, klasy.
Sam wiesz, jak jest.
Niedługo zajebią mnie w pasy, no i cześć.
[F] Za sami baniak kryje się, aż można [Bbm] zejść.
[Bb] Jest wojna duża, pewnie jest.
[Bbm] _ Ciągle chcę, nie wody, kiedy jest.
_ [D] Może to nie sen, [Gm] wiem i otwieram oczy.
Na [N] ziama za mną kroczę, a dzień jest w rozlew [G] nocy.
_ [F] _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _